Borewicz

by terror303 ~ 02/04/2010 piątek, 2 kwietnia, 2010

 

Zawsze myślałem, że „borewicz” to Fiat 125p. Pewnie dlatego, że Borewicza nigdy nie oglądałem. „Borewicz” to Polonez. Duma krajowej myśli technicznej, wdarła się znienacka do mojego pokoju w pomniejszonej wersji już w latach 80. Została wtedy zdemolowana, prawdopodobnie rozebrana i ślad po niej zaginął. Na szczeście dzieki Koraliczance trafił w me ręce powtórnie (oczywiście nie ten sam, ale podobny).

polonez_w_czesciach

Kilka słów o samej zabawce: produkowane o ile wiem były wersje z napędem bezwładnościowym, elektryczne bez zdalnego sterowania oraz sterowane na kabel. Wersja przeze mnie opisywana to najwyższy model Poloneza – sterowanie odbywa się za pomocą stalowej linki przeciąganej w oplocie od samochodu do kontrolera. Mimo niesamowitej toporności wykonania, udało się oddać dość szczegółowo istotę Poloneza. Wlot powietrza na masce i tylne światła są po prostu śliczne. Co ciekawe, w zabawce nie ma ani kropli kleju, a jedyne dwie śruby znajdują się w pilocie. Wszystkie połączenia oparte są o zagięte blaszane języczki lub stopione kołeczki (w tych latach to był akurat standard, wiele polskich i radzieckich zabawek było w ten sposób montowanych).

Urządzenie dotarło do mnie w stanie wskazującym na intensywną eksploatację: połamane szyby, uszkodzone oświetlenie, zawieszenie, wybitne zabrudzenia plasteliną, pogięta linka sterująca, zerwany naciąg mechanizmu skręcania kół przednich, przerdzewiałe elementy stalowe w pilocie (skutek wylanej baterii), braki w elementach mocujących karoserię, a w środku zasuszony pająk (to ostatnie było dla mnie największym problemem). Prace naprawcze objęły: rozebranie samochodu na części pierwsze, solidne czyszczenie, wyprostowanie linki wraz z oplotem i wsadzenie w koszulkę termokurczliwą dla dodatkowego usztywnienia. Parę części zostało dorobionych, gdyż oryginalne były zbyt zniszczone – sprężyna naciągu linki, styk baterii, element mocujący karoserię do podwozia. Zasilanie przerobiono z „płaskiej” baterii 4,5V na 4 akumulatory AA 1,2V.

polaj-1

Polonez jeździ jak szalony, pali gumę na dywanie i z pewnością da radość jeszcze wielu dzieciom(?). Tak czy owak, przywrócenie do życia zabawki, która skazana była na śmietnik, było dla mnie świetną zabawą, chwilą zadumy nad własnym dzieciństwem (żart) oraz pretekstem do wypicia paru piw.

Zdjęcia: Dies. Poza dorobieniem cienia i usunięciu rusztowania dla Poloneza nie robiono żadnych fotoszopek.

Latarka „larwa”

by terror303 ~ piątek, 2 kwietnia, 2010

latarka-1Każdy z nas ma latarkę. Służy nam do wypatrzenia jelenia w nocy z odległości 300 metrów, jest niezbędna przy wyprawach survivalowych, gdzie wypuszczeni w środek lasu tylko w majtkach i z latarką w dłoni musimy przetrwać 30 dni oraz oczywiście do nurkowania na głębokości przekraczające możliwości przeciętnego karpia. Stwierdziłem, po raz kolejny zresztą, że zrobię sobie nową. Zacząłem spisywać założenia projektu: jasność – minimum 300 lumenów, obudowa – aluminium lotnicze, wodoodporna, optyka 8 + 20 stopni… a wszystko po to, by znaleźć słoik z wiśniami w piwnicy, zaświecić, gdy chomik ucieknie pod tapczan lub by sprawdzić przewody przy komputerze, gdy nagle mysz przestanie działać.  Zredefiniowałem więc założenia: mała, zasilanie 1 bateria AAA, możliwie szeroki kąt świecenia i dająca się przypiąć do ubrania. Oto, co otrzymałem.

PłytkaMuszę przyznać, że jest na prawdę mała. Waga 20 gramów (z baterią), wymiary 46x16x12mm. Dioda – 1W, 120 stopni, 90 lumenów, bez optyki, za radiator służy aluminiowy płaskownik o powierzchni około 4,5 cm^2. Zasilanie – 1 bateria AAA, przetwornica na LTC3490. Widoczna pomarańczowa obudowa jest tymczasowa (mam nadzieje). Wg pomiarów latarka powinna działać ok 50 minut. Używanie jest bardzo przyjemne: uruchamiamy i wpinamy gdziekolwiek, w pasek u spodni, koszulkę. Ręce wolne, kompoty można przestawiać, kable łączyć, chomika łapać. Nie utrudnia ruchów i oświetla całe pole widzenia, również bardzo mocno na boki. Sprzętu używam już miesiąc i jest niezwykle funkcjonalny. Mimo niewątpliwego prymitywizmu konstrukcji, chyba jestem z siebie dumny.

Kot, radio i świecznik

by terror303 ~ 24/12/2009 czwartek, 24 grudnia, 2009

Niewielka, aczkolwiek bardzo przyjemna praca wykonana przy współudziale Avelewy oraz Koraliczanki. Generalnie, mój wkład był najmniejszy (znaczy nie, że był szczególnie maly, ale myślałem, że będzie większy).  Odpowiadałem mianowicie za podświetlenie kota, radia oraz świecznika w przedstawieniu teatralnym. Miła odskocznia od wiercenia, cięcia, lepienia i piłowania. Dowiedziałem się także, do czego służy taśma dwustronna.

Przedstawnie

Hybryda słonia z wężem i kot

by terror303 ~ 13/11/2009 piątek, 13 listopada, 2009

Sam do końca nie wiem, co to jest. O ile pamiętam, miał to być Ohmu z filmu „Nausicaa z Doliny Wiatru”, ale gdzieś pomiędzy lepieniem, a piciem kawy zmienił się w hybrydę słonia i węża z elementami kota. Wygląda zdecydowanie psychodelicznie, na widok tego czegoś można powiedzieć tylko: „Yyyyy…”. Ale przynajmniej wyróżnia się z tłumu porcelanowych siersciuchów, i to się liczy.

Kotecznik 1

_MG_1895-2_MG_1893-2

Zdjęcia: Dies

Recenzja JBL On Tour

by terror303 ~ 02/11/2009 poniedziałek, 2 listopada, 2009

Są ludzie twierdzący, że bas jest dla dresów. Że prawdziwy koneser muzyki basu nie potrzebuje. Bas jest dla fanów umc-umc oraz wszelkiej maści ziomali. Prawdziwy koneser pi***oli gitary basowe, kontrabasy, wiolonczele, tuby, organy, kotły, stopę perkusji i parę innych nikomu niepotrzebnych instrumentów.

JBL

Ja na szczęście koneserem nie jestem. Bas jest nieodłączną częścią muzyki i być musi. Może raczej powinien. Każde urządzenie grające jest swego rodzaju kompromisem pomiędzy rozmiarem, możliwościami, a ceną, a ograniczenie możliwości poprawnego odtwarzania niskich częstotliwości wpływa niewątpliwie korzystnie na pierwsze i ostatnie. (Są rozwiązania skutecznie likwidujące ograniczenia bas/rozmiar – np. subwoofery z filtrem Linkwitza, jednak nie o tym chciałem). Continue reading »

Kwadrat

by terror303 ~ 01/11/2009 niedziela, 1 listopada, 2009

Kwadrata spotkałem w Darłowie, w roku 2003. Byłem ze znajomymi na wakacjach, naprzeciw naszego lokum mieszkał pies. Gdy dostrzegliśmy go po raz pierwszy, kumpel wrzasnął: „Patrzcie! Ten pies jest w niskiej rozdzielczości!”. Jego szczególną cechą była wybitna kanciatość, toteż szybko zyskał przydomek „Kwadrat – 8-bitowy pies”. Postanowiłem uwiecznić to niezwykłe zwierze.

Kwadrat Himselfkwadrat

Zdjęcie: Dies

Śmierć na urwisku

by admin ~ 12/10/2009 poniedziałek, 12 października, 2009

Rzeźba przedstawia kobietę (kawałek gliny z piersiami) oraz mężczyznę (kawałek gliny bez piersi, za to z ręko-pistoletem). Kobieta, stojąc na krawędzi przepaści, straciła równowagę. Nikt nie kazał jej tam iść, sama chciała. Nie podobał się jej płaski ląd, bo był nudny i monotonny, nie gwarantował jej dostatecznych emocji. Niestety, urwisko, mimo, iż pociągające, okazało się niebezpieczne. Kobieta prosi o pomoc, wyciągając rękę. Pomocy jednak nie dostaje.

_MG_1570_MG_1568

Pasek „Invader”

by terror303 ~ poniedziałek, 12 października, 2009

Tego pięknego, słonecznego dnia szedłem sobie spokojnie, gdy stwierdziłem, że spadają mi spodnie. Paska nie posiadam, poszedłem do sklepu, kupiłem pierwszy lepszy. A nuż się nada. Był brzydki, matowy, na klamrze widniały dresiarskie wzory. Coś trzeba zrobić – stwierdziłem. Wnet papier ścierny w dłoń pochwyciłem i zabrałem się za bezlitosne zdzieranie oryginalnego nadruku zbyt brzydkiego niestety, by go pokazać. Klamrę pomalowałem czarną farbą akrylową w sprayu. Szablon „Space Invadera” wykonany na komputrze, wydrukowany na folii, wycięty skalpelem, przyłożony, natryśnięty białym akrylem. Nieprecyzyjne wykonanie zaowocowało brutalno-ulicznym wyglądem, co w połączeniu z tematyką gier lat ’80 nadało całości stylu electro-punk. Poprzednie zdanie pozbawione jest sensu. Warstwa przeźroczystego lakieru zabezpiecza przed ścieraniem. Pasek prezentuje się ładnie, jest użyteczny i pozwala mi na wykonywanie szybkich, kocich ruchów bez ryzyka pokazania bielizny.

Komentarz Bogdana: „Bo wasze pokolenie takie właśnie jest. Wychodzicie spod ziemi jak krety i oślepieni słońcem błądzicie po omacku”. Bogdan chyba coś bierze.

Pasek invader

„I must break you” teeKoszulka „I must break you”

by terror303 ~ 19/07/2009 niedziela, 19 lipca, 2009

Dolph Lundgren – stracona nadzieja kina akcji, obok niedoscignionej kreacji Punishera zapamiętany również jako Ivan Drago z Rockiego IV (1985 r.). Ivan był na wskroś złym bokserem, ciągle ćwiczył na bary, a niedobrzy naukowcy ze Związku Radzieckiego dawali mu tablety na porost masy. Przeszedł do historii jako jeden z największych sportowych złoczyńców filmów lat ’80. I znalazł się na mojej koszulce. Bez bicia przyznam, że sama koncepcja nie jest moja, podobny wzór istnieje. Ja dokonałem poprawek, subtelnymi ruchami zmieniając projekt ze stylu amerykańsko-chaotycznego na rosyjsko-propagandowy. Rysy twarzy zostały wyostrzone, a fryzura jeszcze bardziej nażelowana. Poprawone symbole ZSRR wraz hasłem „I must break you” („Muszę cię złamać”) tworzą unikalne połączenie przemocy i piękna. Koszulka wygląda fabrycznie i jest, co ważne, w miarę niepowtarzalna. Dziękuję osobom, które mi doradzały i czuwały nad moim zmysłem estetycznym.

Opinie bezstronnych obserwatorów:

Bogdan: „Żenujące i beznadziejne”

Pijany przechodzień: „Ale za*****te! To jest ten! Z tego! Eeeeeee… Rockiego III! Albo II! Ten Rusek co walił w poduchy!”

LezakCyborgBrutal

Płucniczka

by terror303 ~ 15/07/2009 środa, 15 lipca, 2009

„Płucniczka” to jedno z moich pierwszych „dzieł”. To popielniczka w kształcie płuc z rakiem, rzeczy bliskiej sercu części palaczy. Teraz każdy zapalony pochłaniacz papierosów ma szansę zagasić swego największego przyjaciela z klasą, a przy okazji pomyśleć (choć w to akurat wątpię). Wyrób wygląda wystarczająco obleśnie, by budzić odrazę, czerwono-krwisty rak toczący tkankę przypomina o prawie nieuchronnej przyszłości (chyba, że przedtem palacz np. wpadnie pod TIRa). Wykonanie z użyciem gliny szamotowej, przeźroczystego oraz czerwonego szkliwa.

RakpłucniczkaRakpłucniczka