Archive for styczeń, 2011

Golarka USB

16/01/2011 niedziela, 16 stycznia, 2011

Kobieta moja wpadła na plan, że wygoli  mi sweter (bez podtekstów). Golarka zasilana była jedną baterią R20, w domu takiej nie mieliśmy, a na dworze padał deszcz i nie bardzo chciało mi się latać po sklepach. Stwierdziłem, że szybciej będzie przerobić urządzenie na USB, co też uczyniłem. Finezją tu nie tchnie, 1 stabilizator LM317 na krzyż z niezbędnymi elementami i gniazdo USB typ B. Działa jak należy, nie pobiera więcej niż 500mA, a części były tańsze niż 1 bateria.

Zdjęcia: ja (można poznać po brzydkich kadrach)

Przełącznik Marasa

niedziela, 16 stycznia, 2011

Poproszony zostałem niedawno o stworzenie następującego urządzenia: przełącznika, który w konfiguracji 4 głośników (2 przednie + 2 prawe) zamieniałby parę głośników przednich z parą głośników lewych, a parę tylnych z parą prawych. Ponadto miało zawierać dwu wejściowy selektor odtwarzanego sygnały. Całość wygląda banalnie (chociaż osiągnięcie tej banalności wymagało sporo rozmyślań ) i została zrealizowana na 2 przełącznikach dwupozycyjnych, czterosekcyjnych. Działa dobrze, nie cieszy oka, bo leży pod biurkiem.

Zdjęcia: ja (od razu widać po złym oświetleniu i braku artyzmu)

Małpka

niedziela, 16 stycznia, 2011

Jest taka scena w filmie „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”, gdy podczas uczty gościom podane zostają mrożone małpie mózgi, wyjadane wprost z rozciętej głowy. Od małego wizja jedzenia „z małpy” wydawała mi się bardzo intrygująca, toteż postanowiłem stworzyć w tym duchu kieliszek do jajeczek na miękko. Kieliszek wykonany z gliny szamotowej, pomalowany farbami podszkliwnymi i szkliwem bezbarwnym. Opinie na temat tego naczynia są dość podzielone i ze względu na kulturalny charakter bloga nie będę ich przytaczał. Mogę za to powiedzieć, że sesja zdjęciowa była prawdziwą przyjemnością.

Zdjęcia: Dies

Edit: Postanowiłem jednak przytoczyć opinie odnośnie zdjęć:

1. „Nieżle nam wyszło”.

2. „Jesteśmy nieźli”.

3. „To jest obleśne”.

Naprawa kościanych kolczyków

12/01/2011 środa, 12 stycznia, 2011

Wpadły mi w ręce kolczyki z kości bawoła (fałszywe tunele). Obydwa uszkodzone, zerwany został wewnętrzny gwint, przez co nie trzymały się kupy. Wpis ten czynię, ponieważ sprzedawca powiedział, że nie da się tego naprawić,  a ja mu nie uwierzyłem (nigdy nie wierzę). Kolczyk składa się z dwóch części – jedna zawierała wklejony sztyft ze stali nierdzewnej z gwintem zewnętrznym, druga wkładkę z gwintem wewnętrznym. Elementy były bardzo mocno sklejone. Część z gwintem wewnętrznym usunąłem rozwiercając wiertłem do metalu, a następnie usuwając „drapakiem serwisowym” (wygląda jak narzędzie dentystyczne, to, którym dentysta na początku badania drapie po zębach).  Sztyft „wykręciłem” kombinerkami. Dziury pogłębiłem, w ich miejsce instalując przycięty bigiel silikonowy oraz sztyft ze stali niealergicznej. Całość trzyma się, da się nosić i będzie dawała radość jeszcze przez długi czas.