Recenzja JBL On Tour

by terror303 ~ 02/11/2009 poniedziałek, 2 listopada, 2009. Klasa: Recenzje.

Są ludzie twierdzący, że bas jest dla dresów. Że prawdziwy koneser muzyki basu nie potrzebuje. Bas jest dla fanów umc-umc oraz wszelkiej maści ziomali. Prawdziwy koneser pi***oli gitary basowe, kontrabasy, wiolonczele, tuby, organy, kotły, stopę perkusji i parę innych nikomu niepotrzebnych instrumentów.

JBL

Ja na szczęście koneserem nie jestem. Bas jest nieodłączną częścią muzyki i być musi. Może raczej powinien. Każde urządzenie grające jest swego rodzaju kompromisem pomiędzy rozmiarem, możliwościami, a ceną, a ograniczenie możliwości poprawnego odtwarzania niskich częstotliwości wpływa niewątpliwie korzystnie na pierwsze i ostatnie. (Są rozwiązania skutecznie likwidujące ograniczenia bas/rozmiar – np. subwoofery z filtrem Linkwitza, jednak nie o tym chciałem).

Do rzeczy. JBL On Tour to zestaw mały i przenośny. Nie działa tylko na zasilaniu zewnętrznym (bez 4x baterii AAA ), jak twierdzi producent, nie wyłącza się też w przypadku braku sygnału wejściowego. Stylistyka obślizgło-ipodowa, wszyscy maniacy spod znaku jabola będą szczęśliwi. Plastik bardzo dobrej jakości, nienaganne pasowania elementów. Bezsensownie umieszczone złącza zasilacza i wejścia sygnału – jedyną metodą wyłączenia zestawu w przypadku korzystania z baterii jest zamknięcie pokrywy, której nie da się zamknąć przed wyjęciem wszystkich kabli. Jedyna radość to to, że do gniazd nie wlecą żadne fafoły ze swetra czy inne paprochy. Gdy zestaw wykorzystuje zasilacz, do wyłączenia wystarczy wyciągnąć go z gniazdka. Pokrywa słabo blokuje się w pozycji otwartej, przez co ma tendencję do samoczynnego zamykania się przy niewielkim nawet potrąceniu urządzenia. Ja nie trącam, więc problem ten mnie nie dotyczy.

Uwagę przykuwa dość ciekawy detal: plastikowa szybka, przez którą przy zamkniętej pokrywie widać logo. Dręczyło mnie to, ponieważ logo można było po prostu umieścić na pokrywie – prostsze i tańsze. Myślałem, aż wymyśliłem: przy otwartej pokrywie, przez szybkę widać złącza, przez co, aby wyciągnąć przewody, nie trzeba odwracać urządzenia. Oczywiście można „na czuja”, ale tak jest prościej.

Słyszałem na forach głosy: „… ale jak to leży, to te głośniki grają do sufitu a nie do mnie”. I tu muszę powiedzieć, że gdy nie grają do sufitu, brzmią dla mnie dość nieprzyjemnie. Jest dobrze jak jest. Producent podaje wartość dolnej granicy pasma przenoszenia na poziomie 100Hz. Być może to prawda. Bas, jak na coś tak małego, jest w miarę solidnie zaznaczony. Gitarę basową da się usłyszeć – nie zwala na kolana, ale wyraźnie jest. Zawsze można zastosować myk mojego znajomego dresa i „********** ***** w szafe i ****”. Modyfikacją tej metody jest ustawienie zestawu w kącie – niskie tony wyraźnie nabierają charakteru typowego dresa – są mocniejsze i zmulone. Metoda do rapu i DnB jak znalazł, chociaż zaznaczam, bez rewelacji, i w stosunku do choćby najmniejszych podstawkowców wciąż słabo. W końcu membrany 25mm to nie potwory, ale i tak dają radę. Bass-music, miami bass, drum’n’bass to niewąpliwie nie żywioł tego sprzętu. Powiem tak: bas pod względem mocy przypomina „jamnika” z lat ’90, w porywach taniego boomboxa z Tesco. Kiedy zestawu słucha z innego pokoju i nie widzi się go, można jednak odnieść wrażenie, że gra coś znacznie większego – na pewno nie biała pokraka rozmiarów szamponu.

Zestaw jest głośny na tyle, że przy maksymalnej mocy zaczyna się robić nieprzyjemnie, także z uwagi na dużą dysproporcję pomiędzy tonami niskimi i wysokimi. Jednak nawet przy dużych poziomach głośności, nie usłyszymy basowych „pierdnięć” czy innych zniekształceń, co jest niewątpliwą zaletą.

O basie było (głównie o jego niedoborze), pora na resztę. Reszta jest na prawdę niezła, a wokale moim zdaniem powyżej oczekiwań. Brzmienie jest przyjemnie, gatunków z bez-basowych słucha się dobrze. Niespodzianką było oglądanie filmów i niezwykła wyrazistość dialogów. Przestrzeni nie ma. Przetworniki umieszczone są parę cm od siebie i powalającego stereo nie usłyszymy, czemu nie można się raczej dziwić.

Głośniki sprawdzą się jako tło ogrodowych rozmów przy grillu, pijackich imprez w pociągach osobowych 2 klasy, gotowania rosołu w akademiku. To także sensowny upgrade głośników laptopa. Nadaje się do puszczania „pościelów” na „dobranoc”. Dobra propozycja dla osób potrzebujących przenośnego źródła dźwieku nienajgorszej jakości, świadoma ograniczeń jakie niosą za sobą rozmiary.

Podsumowanie rzeczy, których nie widać, a które producent zataił:

– głośniki działają TYLKO przy włożonych bateriach, bez baterii nie uruchomi się ich nawet na zasilaczu,

– jeśli głośniki działają TYLKO na bateriach, wyłączyć je można jedynie zmykająć pokrywę (wbrew temu, że wg. producenta wyłączają się same przy braku sygnału wejściowego),

– jeśli głośniki mają podłączony zasilacz (+ oczywiście baterie), wyłączyć można je odłączając zasilacz LUB zamykając pokrywę,

– obudowa typu bass-reflex,

– przyciski opisane przez producenta jako „touch buttons” (po naszemu teoretycznie dotykowe), to w rzeczywistości zwykłe stykowe.

Comments are closed.