OneDog – mini syntezator lo-fi
20/08/2012 poniedziałek, 20 sierpnia, 2012Przedstawiam demo mojego nowego syntezatora (jeszcze ściśle tajnego, ale już w pełni funkcjonalnego). Poniższe „dzieło” to zwięzła prezentacja jego możliwości – urządzenie nie zostało jednak stworzone do określonego gatunku muzyki, po prostu coś takiego mi wyszło. Utwór tworzony 100% na żywo, bez dodatkowych efektów. „Miłego” słuchania.
Syntezator efektowy WP-20
07/06/2012 czwartek, 7 czerwca, 2012Konstrukcja liczy już sobie ponad 30 lat – rok powstania: 1980, firma Waveform Processing. Układ sprzedawany był jako kit do samodzielnego montażu. Jest to chyba najprostszy syntezator analogowy, posiadający wszystkie podstawowe moduły „dorosłego” syntezatora – co prawda po jednej sztuce, ale zawsze: 1x VCO, 1x VCA, 1x VCF, 1x LFO, 1x AD. Generator VCO jest co prawda przestrajany napięciem, jednak nie wyskalowanym w V/oktawę – uniemożliwia to sterowanie za pomocą MIDI. Można jednak do tworzenia linii melodycznych zastosować sekwenser analogowy – WP-20 posiada odpowiednie wejście.
Konstrukcję poskładałem wyjątkowo brzydko, ładując całość do kartonu (bardzo mocnego, ale kartonu). Na karton zecydowałem się ze względu na możliwość szybkich modyfikacji, nie trzeba także wiercić – a ja nie lubię wiercić. Wnętrze także nie jest piękne. Mam nadzieję, że układ doczeka się porządnej obudowy z krajowego plastiku – chwilowo to tak jakby prototyp. Elementy kosztowały niecałe 50zł – lwia część przypadła na potencjometry, gałki i przełączniki – ponad 30zł. Płytkę wykonano metodą fotochemiczną, wzór zaczerpnęto z oryginalnej instrukcji obsługi – niestety wyszła dość brzydko. Wszystko wyszło brzydko.
I najważniejsze – jak brzmi. Poniżej przedstawiam demo – film, dzwięk nagrywany bezpośrednio w wyjścia liniowego.
Dzwięki nie powalają, ale w końcu to syntezator efektowy. Na uwagę zasługuje filtr – bardzo prosty, a brzmi całkiem sensownie, szczególnie przy wysokim rezonansie. Cały syntezator jest dużo prostszy od SoundLaba, a do zabawy nadaje się nie gorzej. Szczerze polecam!
Zdjęcie (to ładne) – Dies
Konsola Punka – Atarowca
czwartek, 7 czerwca, 2012To zabójcze urządzenie można kupić już za 130zł (!) i wg. opisu przeznaczone jest dla średniozaawansowanych (!) majsterkowiczów. Jest projektem popularnym za granicami naszego kraju i od pierwszego wejrzenia wydał mi się wybitnie dziadowski. 1 układ scalony, 2 potencjometry – finezją to raczej nie tchnie, ale postanowiłem dać szansę.
Sam układ opublikowany został po raz pierwszy ok. roku 1980, a jego autorem jest Forest M. Mims III. Nazwane zostało wtedy „Krokowy Generator Tonów” (ang. Stepped Tone Generator) i ta nazwa, nie da się ukryć, dobrze odwzorowywała jego funkcjonowanie. Grubo po roku 2000, organizacja/zrzeszenie/zespół marketingowców/firma (nie mam pojęcia czym ten twór jest), zwana „Kaustic Machines” dodała 1 rezystor na wyjściu układu, wyrzuciła głośnik i zmieniła nazwę projektu na „Atari Punk Console”. Nowa nazwa „designerska” pokonała w nierównej walce starą nazwę „inżynierską” i tak, po dziś dzień, urządzenie znane jest jako APC.
Układ, wbrew pozorom, brzmi dość ciekawie. Nie przełomowo, lecz bynajmniej dużo lepiej, niż można się spodziewać. Kręcenie gałkami daje sporo frajdy, można nawet pokusić się o komponowanie prostych utworków. Oto mikrodemko zarejestrowane tuż po skończeniu prac.
Dlaczego jednak brzmi tak, a nie inaczej? APC zawiera w swej strukturze podwójny timer 555 (czyli układ 556). Opisując urządzenie, multum stron powtarza stwierdzenia: „pierwszy timer pracuje jako multiwibrator astabilny, a drugi jako multiwibrator monostabilny”. Co z tego wynika? Pierwszy timer generuje przebieg prostokątny, a drugi impulsy – generacja impulsu taktowana jest sygnałem z pierwszego układu – w efekcie na wyjściu układu mamy przebieg prostokątny. A co robią potencjometry? Pierwszy określa częstotliwość pracy pierwszego generatora [1], a drugi [2] długość trwania impulsu generowanego przez drugi. Ale co to ma wspólnego z brzmieniem? I skąd pierwotna nazwa „Stepped Tone Generator” (Krokowy Generator Tonów)? Skąd w ogole biorą się tu jakiekolwiek kroki? I dlaczego nie moge dojść, który potencjometr odpowiada za jaki parametr słyszanego dzwięku? Jak już wspomniano, pierwszy timer generuje przebieg prostokątny o określonej częstotliwości. Drugi impulsy o określonej długości. Rozważmy 2 przypadki: raz kręcimy [1],a [2] zostawiamy w spokoju (przypadek 1 na rysunku), a raz odwrotnie (przypadek 2). Wszystko ładnie i spójnie wyjaśniono poniżej.
Mówiąc najkrócej i najjaśniej, jak tylko potrafię: kręcąc potencjometrem [1], zwiększamy wysokość dźwięku liniowo (barwa pozostaje bez zmian), przy czym co pewien czas następuje skokowa zmiana wysokości dzwięku oraz skokowa zmiana barwy dzwięku. Kręcąc potencjometrem [2], zmieniamy barwę dźwięku (wypełnienie przebiegu prostokątnego) liniowo – wysokość dźwięku pozostaje bez zmian, przy czym podobnie jak dla [1] co pewien czas następuje skokowa zmiana wysokości dzwięku oraz skokowa zmiana jego barwy. Wszystko to składa się na interesujące efekty dźwiękowe.
Urządzonko wbudowane zostało w blaszane pudełko po cukierkach, a koszt budowy zamknął się w 8zł. Wybitnie prosta konstrukcja, zrealizowana na płytce uniwersalnej. Największym problemem, o dziwo, było wykonanie dziur w blasze. Do średnicy otworu 3mm, wszystko idzie dobrze, powyżej blacha zaczyna się zadzierać i wyginać – na szczęscie doskonale sprawdzają się wtedy kamienie szlifierskie. Tak czy owak, wyszło estetycznie. Spodobało się na tyle, że mam już zlecenia na budowę kolejnych.
Zdjęcia – tradycyjnie Dies
Weird Sound GeneratorGenerator dziwnych dźwięków
25/03/2012 niedziela, 25 marca, 2012Między gotowaniem zupy czosnkowej, a szczotkowaniem kota popełniłem kolejny mały syntezatorek. To projekt znany szerzej jako WSG – Weird Sound Generator. Wg. autora (MFOS) jest idealną wprawką przed wkroczeniem w świat dorosłej syntezy dzwięku. Zanim się jednak wkroczy, trzeba wyważyć drzwi okablowania panelu przedniego. Przeżyłem ten ból i powiem, że każdego początkującego może odstraszyć. Stworzyłem więc to: jednostronna wersja WSG z potencjometrami i przełącznikami montowanymi wprost do płytki. Nie jestem pewien, czy właśnie na to czeka świat, ale stało się. Zbudowane, przetestowane, estetyka na poziomie roztocza. Szału nie ma, ale biorąc pod uwagę koszt (35zł bez gałeczek, elementy mechaniczne to ok. 70% ceny), nie jest źle. Domeną WSG są dźwięki syren, drony i wszelkie ambientowo – mechaniczne pojękiwania. Całość zasilana jest z baterii 9V, moża więc sobie potworzyć muzykę dronową na słuchawach w tramwaju.
Płyteczka zrobiona po staremu metodą fotochemiczną, nie bawiłem się w „pola masy” i żałowałem podczas trawienia :/ Ścieżki są trochę ponadgryzane, czego na zdjęciach nie widać. Jak wspomniałem, potencjometry i przełączniki wlutowano w płytkę – i tak, wiem, że są specjalne wersje „do druku”, ale dostanie ich w sklepie to niezły sukces – dlatego zaadaptowałem wersje „przewodowe”. Wymagało to niestety wywiercenia dość sporych otworów, co nie ułatwiało lutowania. Rozmary płytki, jak widać, zdeterminowane są głównie przez rozmieszczenie potencjometrów – odpuszczając sobie nastawę głośności i prezyzyjną nastawę częstotliwości odcięcia filtra, można ją znacznie odchudzić.
Poniżej demo.
Jak na tak ekstremalnie prosty układ (6 generatorów + filtr) brzmi, powiedzmy, ciekawie. Czasami denerwująco, nie wątpię jednak, że znaleźć można dla niego zastosowanie.
Zdjęcia – niewątpliwie Dies.
Coron DS-8Coron DS-8 – klon
28/12/2011 środa, 28 grudnia, 2011Próbę stworzenia perkusji elektronicznej podjąłem zaraz po skończeniu kitu woltomierza. Był to mój drugi projekt, rozpoczęty jakoś w roku 2005 – ze względów oczywistych skazany był jednak na niepowodzenie. Niedawno moje marzenia odżyły i zabrałem się za stworzenie perkusji analogowej. Brzmienie takiego urządzenia jest dość specyficzne i niekoniecznie ma wiele wspólnego z konwencjonalną perkusją. Myślę, że usłyszałem je po raz pierwszy w utworze Kombi – „Słodkiego, miłego życia” (charakterystyczne solo pod koniec utworu). No i stało się. Na ogień poszedł Coron DS8, głównie ze względu na połączenie prostoty konstrukcji z bardzo przyzwoitymi możliwościami. Usłyszeć go (chyba) można w utworze Rose Royce – „It is love you are after”.
A teraz ciekawostka. Szukałem czegoś na temat tego modułu w języku polskim. Znalazłem wątek na Elektrodzie dotyczący Corona DS7 (krótko mówiąc, to DS8 bez generatora szumów) oraz wpis: „(…) Doceniam wkład pracy, trud i znój, ale brzmienie tego urządzenia jest dość fatalne. W dodatku syntezator perkusyjny bez szumu to trochę śmieszne. (…) Nie mam zamiaru tutaj pogardzać twoją pracą, czy atakować, dziwię się jednak, że spośród wielu gotowych projektów wybrałeś właśnie ten. (…) „. Pomyślałem: „Co za cham i burak to napisał, nie zna się, nie wie, co dobre”. Niestety, wpis ten był mój. Ale od tego czasu mój gust uległ zmianie i nie widzę w tym urządzeniu nic niewłaściwego.
W stosunku do poprzedniego przedstawionego syntezatora ten jest banalny. Możliwości kreowania brzmienia wydają się niewielkie, ale to złudzenie. Przy delikatnym muskaniu gałek paluszkami można wykrzesać całkiem sporo (najciekawsze rzeczy dzieją się przy skrajnych położeniach potencjometrów). Mamy więc soczysty analogowy beat, szumiące werble, metaliczne dzwony, strzały z pistoletów laserowych, wibrujące linie basowe i pomruki jeża. Po podłączeniu gitarowego fuzza i zastosowaniu stylu „szybkiego palca” można z powodzeniem grać hardcore, terrorcore lub speedcore. Mając do dyspozycji kilka takich modułów, bez problemu zbudujemy całą perkusję. Działanie urządzenia przedstawia poniższy filmik.
Do modułu można podłączyć zewnętrzny sygnał wyzwalający i korzystać np. z sekwensera lub zewnętrznego pada, albo uderzać w obudowę. Schemat funkcjonalny urządzenia przedstawiono na rycinie. Całość oparta jest o generator przebiegu trójkątnego z możliwością przestrajania częstotliwości (VCO). Częstotliwość ta zależy od częstotliwości podstawowej generatora – pokrętło VCO, wyjścia generatora trójkątnego przebiegu wolnozmiennego – pokrętła RATE (częstotliwość LFO) oraz MODE (głębokość modulacji), wyjścia generatora obwiedni częstotliwości – pokrętło SWEEP (zakres zmian). SENSE to czułość wejścia wyzwalającego (lub pada), PAN – miksowanie wyjść generatorów VCO oraz generatora szumu, OUTPUT – amplituda sygnału wyjściowego. Istnieje także możliwość wyboru koloru szumu dla generatora szumów. Koszt wykonania oscyluje wokół 40zł. Schematu nie zamieszczę, bo znalezienie go to nie problem.
Za projekt panelu oraz jego wycięcie dziękuję Elkagato. Za zdjęcia dziękuję Diesowi.