Bike rear lightLampka rowerowa
30/06/2009 wtorek, 30 czerwca, 2009Rozpocząłem sezon rowerowy, patrzę pod tyłek – tylna czerwona lampka nie działa. Co tu zrobić. Świeta, sklepy zamknięte, w szufladzie tylko czerwone diody 1,8mm lub CREE XR-E 3W. Wybrałem te mocniesze, w końcu tylna lampka to ponoć podstawa bezpiecznej jazdy. Mryganie zaimplementowane w uC AtTiny13 (łatwiej i szybciej stworzyć finezyjne schematy sterowania niż w 555), kluczowanie BUZ11, gotowa przetwornica 1A, dedykowana optyka i światełko jak znalazł. Zasilanie to 4 „paluszki”, czas działania ok. 140 godzin (dla wypełnienia 2%). Ustawiony prąd diody przekracza minimalnie wartość znamionową (1000mA zamiast 700mA), co zrekompensowane jest bardzo krótkim czasem błysku (10ms), więc o żywotność nie ma się co martwić.
Lampka oświetla obiekty do 200m („oświetla”, nie „jest widoczna z”, brak możliwości technicznych pomiaru widoczności, jednak powinna przekroczyc 1000m bez problemu). Moc lampki jest ponad 6 razy większa niż najmocniejszych rozwiązań komercyjnych (np. Planet Bike Superflash). Jakie wrażenia z jazdy? Jeśli ktoś jedzie za mną, przeważnie słyszę: „O k***a!”. Pies wujka jak zobaczył, dostał padaczki. Oślepia, to fakt. Nie mocniej jednak, niż samochodowe ksenony lub niektóre rowerowe czołówki. Obudowa to głównie stal i aluminium, zaczep pasuje do standardu CatEye. Konstrukcja jest wystarczająco mocna, by znieść jazdę po polskich drogach. Minimalistyczny design a’la Terminator II spotkał się z całkowitym potępieniem ze strony znajomych i chyba podoba się tylko mi. Ale to wystarczy.
Pendrive „Made in Poland”
07/06/2009 niedziela, 7 czerwca, 2009Pomysł zrodził się dziś o godzinie 11:00, gdy rozebrałem 2GB pendriva, prezent o niezwykle koszmarnym wyglądzie (sztuczna skóra + plastik, fuj!). Myślałem, w co można upchnąć elektronikę: klocek lego (było), kondensator (nie wyszło), misia (było), kamień (trudne). W końcu stanęło na przekaźniku kontaktronowym firmy Telfa. Stalowa obudowa, antyczny wygląd – tego mi było trzeba. Parę ruchów pilnikiem, denko dorobione z profilu aluminiowego. No i ten napis „Made in Poland”. Wygląda niczym owoc zapomnianej krajowej myśli technicznej z lat ’80. Kolejny udany dzień.
Zdjęcia: Dies
Portret SD
niedziela, 7 czerwca, 2009Wróciłem doma, zjadłem pomidorową, spożyłem browarka i stwierdziłem: „czas skatować tablet”. Rysować nie potrafię i efekty mojej pracy nigdy do szczególnych nie należały. No ale jak się nie próbuje, to się nie nauczy. Rysunek miał domyślnie być prezentem, wiec postanowiłem się przyłożyć. To portret w stylu „super deformed„, gdzie na pierwszy plan wysuwa się przedstawienie emocji, podobieństwo fizyczne natomiast sprowadza się do uproszczonego oddania cech charakterystycznych. Czyli idealny styl dla nieuka. Rysowanie zajeło ok. 8 godzin, jako podkładkę miałem podobne dzieła + kilka zdjęć. Jestem zadowolony z efektu, aktualny użytkownik się ucieszył i powiedział, że nie jestem do końca beznadziejny. Kolejny +1pkt do doświadczenia.